Zatrzymana chwila... kawałek moich myśli

06 lutego

To było dzisiaj, ten moment. Moment który trwał wieczność. Widziałam jak czas się zatrzymał.

Kiedy tylko spojrzysz za okno, kiedy mijasz świat jadąc gdziekolwiek prowadzi cię przeznaczenie, wiesz że to nie koniec. To wszystko biegnie, toczy się swoim rytmem. Idzie za czasem, idzie z czasem. Jednak pewnego dnia coś się zmienia. Coś zaczyna gubić się. Coś zaczyna biec i zwalniać, tak na przemian.

To był ten dzień. Dzień który zakpił sobie z mojego życia postanawiając pokazać mi jak wygląda świat kiedy zwalnia. Lecz co sobie wyobrażał jedną sekundą która trwała dwadzieścia. Kpi sobie ze mnie? Jak bardzo chciał mi pokazać że mój czas ucieka przede mną z prędkością światłą? Jak bardzo chciał mi pokazać że marnuje to co można zmarnować? Przecież ja to wiem.

Wiem, że mam jedno życie i więcej nie będę miała.

Tylko dlaczego pokazał mi tą przestrzeń którą zagiął? Tam gdzie sekunda trwała wieczność, przecież byłam w pociągu. Mogłam wszystko przegapić. Mogłam udać że nic się nie stało. Pokaż mi czasoprzestrzeń. Pokaż mi jak uciekają sekundy wtedy kiedy wiem, że to będzie miało znaczenie. Wtedy kiedy zdam sobie sprawę, że tak nie może być, kiedy ucieka mi życie przez własne palce - bym mogła zareagować.

Może zdążę złapać drugi pociąg, ten który poprowadzi mnie pod same wrota bramy. Tam gdzie będę wiedziała że czas się zatrzymał na dobre. Tam gdzie nie będę musiała martwić się o to, że nie znalazłam tego czego szukałam, o to że przegapiłam swoją miłość i to, że to już nie ma znaczenia.

Jak bardzo chcesz drwić ze mnie? Jak długo jeszcze? Wiem że to była chwila, jeden moment! Ale była!

Czasie, pędź dalej albo zatrzymaj się na zawsze.

---
Ten tekst jest sprzed 5 lat, jak jeszcze jeździłam na studia pociągiem. Jak ten czas leci, ale jak dużo "chwil" się nie zmienia. =]
Obsługiwane przez usługę Blogger.