Jedno zdjęcie - czy jest przeznaczeniem?

17 kwietnia

Wczoraj zrobiłam zdjęcie, kwitnących drzew i torów o których dawno zapomniał świat. I to jest pierwsze takie zdjęcie od bardzo dawna które zrobiłam z tęsknoty do fotografowania. Gdzieś głęboko w środku czuję coś co tak bardzo mocno ciągnie mnie do złapania za aparat. Ta iskierka nadziei która chce się wydostać.

Czuję się jak ptak zamknięty w klatce. Jak mogę uciec przeznaczeniu?

To samo czuję kiedy słucham nowych linii melodycznych. Kiedy lecą, ja mam wrażenie, że zaraz eksploduję od środka. A przecież muzyka codziennie leci w radiu, cały dzień w pracy słyszę rytm, ale dopiero jak włączę pewne dźwięki mam wrażenie, że się rozpłynę. 

Czuję się jak nuta która zaplątała się na pięciolinii. Jak mogę uciec przeznaczeniu?

Czegoś mi najwyraźniej brakuje, jakiegoś małego elementu. Czegoś co było we mnie a teraz jest gdzieś ukryte głęboko. Abym znalazła równowagę muszę odnaleźć ten kawałek. Mały fragment całej układanki - mojej własnej. Lubię puzzle, lubię gdy jest ich coraz więcej. Układam je od bardzo dawna, zawsze sama, zawsze tak szybko, że nikt nie nadąża. 

Czuję się jak puzzel który jest od innej układanki. Jak mogę uciec przeznaczeniu?

Brakuje mi stukania w klawiaturę. Brakuje wymyślania kolejnych linijek. Zanim to napisałam, wymyśliłam kolejny wiersz, do kolejnej książki, trzeciej, bo mam tego aż tyle. Dlaczego tylko nic nie idzie po mojej myśli z jej wydaniem? Chciałabym aby w końcu ta blokada, brama, ten mur - żeby to runęło, byłoby mi dużo łatwiej. 

Czuję się jak słowo które nie pasuje do zdania. Jak mogę uciec przeznaczeniu?

Czy przeznaczeniu można w ogóle uciec? Bo gdyby się dało to nie nazywałoby się to przeznaczeniem. Prawda?
Obsługiwane przez usługę Blogger.