Pół roku z Bullet Journal vs. pół roku z tradycyjnym kalendarzem - porównanie i co wybrałam

08 czerwca

Każdy przez wiele lat korzystał z tradycyjnych kalendarzy, do czasu kiedy wymyślono Bullet Journal, "kalendarz" który tworzysz sama bez żadnych schematów - wtedy zmieniło się wszystko. To co stanowiło sztywne ramy ujrzało nowe światło, nowe zastosowanie. Planowanie stało się ciekawsze, bardziej kreatywne, zmieniło się nawet samo pilnowanie terminów. Czy BJ jest lepszy od tradycyjnego kalendarz? Czy ma zastosowanie dla wszystkich? Każdy musi przekonać się sam, i ja też, dlatego przez ostatni rok właśnie to robiłam - testowałam.

Zwykły kalendarz towarzyszy mi od czasu kiedy trzeba było zapisywać więcej niż tylko terminy sprawdzianów w podstawówce. Kalendarz daje podgląd na cały rok od razu. Łatwo znaleźć co gdzie się znajduje, miesiące mają równe ramy nic nie trzeba kombinować.

Bullet Journal pobudza naszą kreatywność, daje możliwość zapisywania nie tylko terminów ale przeróżnych innych rzeczy jakie często chcemy pamiętać albo zanotować. Bez sztywnych szablonów można w przeróżny sposób stworzyć sobie nie tylko plan tygodniowy ale także możliwości kontrolowania swoich nawyków. Można stworzyć w BJ wszystko co chce się mieć pod ręką.

Mimo swoich niezwykłych zalet nawet zwykły kalendarz jak i BJ mają swoje wady. Ale może zacznę od początku.


PÓŁ ROKU Z BULLET JOURNAL vs. PÓŁ ROKU ZE ZWYKŁYM KALENDARZEM 


Pół roku z Bullet Journal

Swoją przygodę z BJ zaczęłam dawno temu jednak po paru dniach przestałam, tak na poważnie zaczęłam go prowadzić dopiero w maju zeszłego roku. Wszystko pięknie zaplanowane, ponieważ obejrzałam chyba tysiące zdjęć na pinterest.com (polecam stronę!). W moim BJ znalazło się miejsce na:
* kalendarz miesięczny
* kalendarz tygodniowy
* BLOG - planowane posty, pomysły, kalendarz miesięczny
* książki do przeczytania, książki przeczytane
* moje sentencje
* lista obejrzanych filmów w danym miesiącu (czyli moja kulturka)
* premiery kinowe w każdym miesiącu
* zapisywałam jakieś posty na bloga jeśli np. wymagały listy 10 rzeczy...
* lista zakupów
* habbit tracker (czyli prowadzenie nawyków)
* cele, plany
* premiery płyt CD
* tytułowa strona

Część z powyższych pomysłów, niestety nie zagościła w moim BJ na długo, stały się mało praktyczne. W ostateczności zostały tylko pierwsze osiem z listy powyżej.

Plusy prowadzenia Bullet Journal:
+ sama tworzysz sobie kalendarz; jego styl, wymiary, formę, szablon,
+ możesz zapisywać obok tygodnia inne rzeczy jakie chcesz mieć, np. stan pogody, przypominajki, mini habbit tracker, itp.,
+ nie musisz mieć tygodnia w tydzień, możesz na następnej stornie zrobić sobie np. listę za co lubię wiosnę.

Niestety BJ ma też swoje wady, minusami są:
- co tygodniowe rysowanie tygodnia (albo co miesiąc),
- nie masz podglądu na cały rok (np. jak wiesz że masz lekarza za pół roku to nie wpiszesz go w dany tydzień, bo nikt nie tworzy BJ na cały rok z góry, trzeba sobie odległe terminy spisywać gdzieś indziej),
- traci się zbyt dużo czasu na rysowanie wszystkiego.



Pół roku ze zwykłym kalendarzem

Mój kalendarz kupiłam jakieś dwa lata temu w empiki, pewnie się zdziwicie że tak dawno i że nadal go używam - otóż ma wymienny wkład, który kosztuje raptem 10 zł. Pasuje mi takie rozwiązanie bo nie wydaję za dużo kasy.

W moim kalendarzu mam:
* standardowe kartki z telefonami odległościami, numerami kierunkowymi
* każdy miesiąc w formie pionowego słupka
* przy każdym miesiącu jest jeszcze raz cały miesiąc w formie listy z dniami z pustym miejscem
* układ tygodniowy (najlepszy dla mnie, nie lubię tych z każdym dniem osobno)
* miejsce na telefonu i adresy

Nie używam wszystkiego a niektóre strony zamieniłam w coś innego niż ich przeznaczenie.
- rozkład roku w słupkach zmieniałam na listę premier filmowych,
- adresy i telefony przekształciłam w Blogowe sprawy, listę tematów jakie chcę napisać, listę książek do przeczytania i przeczytanych, oraz zapisuję listy na bloga (typu 10 rzeczy),
- każdy miesiąc ma dni w formie listy, dwie luźne kartki na planowanie całego miesiąca, ja to zmieniłam sobie na blogowe posty na dany miesiąc oraz na zapisywanie filmów i muzyki do kulturki.

Taki kalendarz też ma swoje wady:
- ograniczona ilość miejsca na inne notatki, czyli nie mogę rozpisywać się np. z listami albo jakimiś habbit trackerami bo nie mam gdzie,
- brak miejsca na co miesięczne notatki,
- mało miejsca na tą moją kulturkę, jeśli mało oglądam i słucham to ok, ale jak jest tego bardzo dużo to się po prostu nie mieszczę.


Co wybrałam?

Ciężko jest podjąć ostateczna decyzję, ponieważ każda forma jest dobra jeśli odpowiednio przystosujemy ją do siebie. Ja zrobiłam błąd bo BJ miałam w rozmiarze B5 co z biegiem czasu okazało się niepraktyczne. Jednak na dłuższą metę nie miałam ochoty rysować tych wszystkich tabelek. Każdy szablon po jakimś czasie mi się nudził. Przez to że miałam dużo przestrzeni w moim BJ zaczął panować burdel. W tradycyjnym kalendarzu czasami brakuje mi tej swobody w szablonach, i dużej ilości pustych kartek który krzyczą "ej zawsze masz gdzie notować". Ale jakie to ma teraz znaczenie.

Minął kolejny miesiąc a ja wybrałam... tradycyjny kalendarz. Jest dla mnie praktyczniejszy, a jest na tyle dużo miejsca w rozkładzie tygodniowym że wiele postów na bloga planuje właśnie tam. Więc nie brakuje mi miejsca na notowanie pomysłów i tych moich list. Jest lekki i w odpowiednim rozmiarze - a jak dodam do tego długopisy które się zmazują to mój kalendarz / planner jest idealny!

Ja wybrałam kalendarz tradycyjny, a Ty? =]
Obsługiwane przez usługę Blogger.