Zmiana nigdy nie jest bolesna...

10 maja

L4 daje bardzo dużo czasu do przemyśleń. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak myśli galopują w twojej głowie. Od dłuższego czasu coś nie dawało mi spokoju. Tliło się gdzieś z tyłu i szeptało "aleś ty głupia". Ja wiedziałam że to nie tak dosłownie, że to ma inne znaczenie. Teraz chyba wiem jak obrać to w słowa.

Już od jakiegoś czasu miotam się pomiędzy tym czy "być" czy "nie być" widoczna. Ciągle tylko piszę że potrzebuję przerwy, albo i nie piszę, a później wracam z informacją że wróciłam a okazuje się że nie na długo. Może po prostu za długo już siedzę w blogosferze i powinnam dać sobie z tym spokój? A może po prostu powinnam być sobą, bo ostatnio wydaje mi się że gdzieś się zatraciłam.

Moje priorytety się zmieniły, nie chcę być już tak bardzo widoczna, może nigdy nie chciałam, ale robiłam to bo chciałam się wypromować by być jak inni znani. Teraz wiem że to było głupie. Teraz wiem że nie chce być widoczna. Nie lubię być widoczna.

Nie wiem gdzie pomiędzy tym wszystkim dorosłam, bo wiele spraw nie jest już priorytetem, wiele moich "hobby" staje się tylko udręką. Gromadzenie pudełek, pudełeczek tylko dlatego że są ładne nie jest rozwiązaniem na uporządkowane życie. Jak zwykle przeczytałam pewien tekst o tym jak być sobą, i tak bardzo to wszystko jest prawdziwe, że nie zdajemy sobie sprawy. Kilka słów kogoś innego tak mocno trafia w ciebie. A przecież to jest o kimś innym.

W tym roku nie przeczytałam więcej niż jedną książkę, tego samego dnia rok wcześniej miałam ich kilka. Na półce czekają cztery kolejne, co dzień lista do przeczytania się powiększa, nie dlatego że tyle ich przybywa na rynku, tylko dlatego że ja nie czytam. Przeskakując na inny pułap widzę że nie tylko to się skończyło, lecz także moje wcześniejsze życie jakie miałam zanim powstały NM. Potrafiłam bardziej organizować sobie czas a miałam dużo więcej obowiązków. Teraz jest tak; nie realizuję planów, nie wypełniam celów, nie oddaje się pasjom, nie robię tego o czym myślę, przestałam słuchać muzyki całymi godzinami, przestałam oglądać nowości wybierając bezpieczne pozycje, to co jest znane, a to wszystko przez ten mały głosik z tylu głowy, który krzyczy że musisz koniecznie zrobić coś innego, że masz obowiązki, że mój świat wygląda inaczej, ale też krzyczy "napisz coś na bloga, bo musisz". Naprawdę muszę?

Chciałabym jeździć na rowerze, chciałabym czytać książkę do poduszki, chciałabym napisać wiersz bo tak dawno tego nie robiłam, chciałabym skończyć swoją powieść bo tak dawno nie dryfowałam po mojej wyobraźni, chciałabym przestać myśleć o innych i zająć się sobą, bo zasługuję na to przez te wszystkie lata "nie myślenia o sobie". Poza tym zmieniłam się i wciąż się zmieniam bo nadal szukam swojej drogi.

Możecie się śmiać ale uwielbiam Disney'owskie filmy dla młodzieży bo tylko one pokazują że marzenia, cele, plany, są do osiągnięcia, wystarczy bardzo mocno chcieć i walczyć o to - u dorosłych tego nie ma, i dlatego tak bardzo przyzwyczajamy się do swojego życia i nie zmieniamy w nim nic - boimy się. A ja nie chcę się bać, chcę stawiać poprzeczkę wysoko i robić wszystko by ją przeskoczyć, bo wiem że będzie warto.

"Zmiana nigdy nie jest bolesna. Bolesne jest tylko opieranie się przed zmianą" - Budda

Nie skasuję bloga bo odnowiłam domenę, nie zrezygnuję z pisania jednak zmieni się trochę na moim blogu. Powróci styl z początku, gdzie słowo miały tylko moje myśli. Oczywiście nie tak od razu, dokończę te posty które mam w szkicach - całkiem fajne. A później będzie bardziej po mojemu, i oczywiście nieregularnie, bo czas to taki zdradziecki łobuz. Zmieni się też trochę w szablonie bloga. Bo te wszystkie wariackie udogodnienia to nie jestem ja, to nie jest ten styl. Ma być prosto jak tylko się da. A może już widzicie różnicę?
Obsługiwane przez usługę Blogger.