Alicja w krainie cieni - bajki na dobranoc


Łomot, stukot, wystrzał i nagła cisza. Podnoszę wzrok znad kamienia za którym chowam się przed goniącą mnie śmiercią. Za dużo wiem, a oni mnie ścigają bo skrywana tajemnica nie może ujrzeć światła dziennego. Tylko ja jestem dla nich przeszkodą. Widziałam i słyszałam coś czego nie powinnam. 

Szmer po prawej stronie odrywa moje myśli od obrazów sprzed paru godzin. Po co ja teraz o tym myślę? Powinnam skupić się na tym aby przeżyć tą pogoń w środku nocy, w środku lasu. Spoglądam na prawo - nikogo nie ma, odwracam wzrok w drugą stronę i widzę coś rozmazanego. Jestem w pułapce, nie wiem w którą stronę biec, nie wiem w którą stronę znajdę jakąś pomoc. Strach we mnie narasta. Moja jedyna szansa na przeżycie to albo się ukryć tu gdzie jestem albo spróbować jak najciszej stąd uciec. Ale jestem jak sparaliżowana - ani drgnę. 

Po kliku minutach znów zapada cisza, nie słyszę szmerów, nie słyszę żadnych odgłosów butów przesuwanych po trawie. Czyżby moja śmierć mnie jednak dzisiaj nie dopadła? Nie zapeszaj - mówię sama do siebie. To że sobie poszli nie znaczy, że darują mi życie. 

Zaczynają drętwieć mi kolana, za długo kucam przy zimnym kamieniu, na środku polany gdzie wokół jest tylko mrok. Przesuwam wzrokiem po obrysie lasu. W którą stronę mam iść? Wszędzie panuje ciemność, drzewa są czarne jak smoła, na niebie tysiące gwiazd, i tylko księżyc oświetla polanę tworząc srebrzystą poświatę. Nie wiem gdzie jestem, nie wiem z którego kierunku uciekłam, lecz wiem jedno, że za wszelką cenę muszę się wydostać z tego lasu i znaleźć pomoc. 

Zaczynam biec w przeciwną stronę niż dochodziły szmery. Może im dalej ucieknę od tych zbirów tym będę miała większe szanse na przeżycie. Przebiegłam polanę i wpadam wprost do lasu. Czuję jak każda komórka ciała daje z siebie wszystko, jak każdy nerw elektryzuje mój układ nerwowy aby jak najszybciej znaleźć się w innym miejscu. Moja panika miesza się ze strachem tworząc wybuchową mieszankę którą muszę nazwać dopalaczem. Nie wiedziałam, że pod wpływem takiej ilości różnych emocji można tak szybko uciekać. Nie oglądam się za siebie, nie chcę i nie mogę, paraliżuje mnie wizja, że jednak ta śmierć mnie dogoni. Biegnę dalej. 

Upadłam. Zahaczyłam o gałąź przecinając sobie skórę. Krew zaczyna sączyć się z rany. Boli jak diabli! A adrenalina nie pomaga. Szybko rozglądam się gdzie jestem - skraj lasu, skarpa, a w oddali widzę zarys miasteczka. Hurra! Jestem uratowana! Szybko się podnoszę i pędzę w stronę nadziei. Nadziei która z każdym krokiem oddala się ode mnie. Dlaczego to miasteczko wydaje się... nieżywe? Dlaczego nie ma świateł w oknach? Dlaczego na ulicach nie jeżdżą samochody? Dlaczego jest tak cicho?

Moje emocje znów przybierają ciemne barwy. Wraca panika pomieszana ze strachem. Gdzie ja do licha jestem?! Już nie biegnę, powoli zbliżam się do pierwszego budynku. Ta cisza mnie martwi. Idę dalej chociaż mam wrażenie, że to nie najlepszy pomysł. Mijając kolejny budynek zauważam światło. Czyżby nuta nadziei? Powoli podchodzę bliżej. Zza drzwi nie słychać nic, jest tylko struga światła. Moje serce wali jak tysiące młotów, pot ze mnie spływa bo przebiegłam maraton, a przynajmniej tak się czuję, do tego jeszcze ta myśl że nie powinnam tutaj być - to jest niepokojące. 

Podchodzę pomału, po cichu, przykładam rękę do klamki i powoli, najwolniej jak potrafię otwieram drzwi. Nagle jak grom z jasnego nieba słyszę donośny głos połączony z nutą zachwytu, i już wiem że trafiłam w najgorsze z możliwych miejsc.
- Dzień dobry Alicjo!


cdn. (chyba)
----------------------------------

Nie wiem co o tym myśleć? Macie jakiś pomysł jak mam zacząć pisać po tak długim czasie przestoju? Sama się dziwię, że stukam w klawiaturę. Ale jakże to miłe uczucie. To powyższe to chyba "ćwiczenie" na powrót do pisania, przynajmniej odnoszę takie wrażenie. Chciałam napisać coś normalnego w stylu, co u mnie słychać, jak tam moje życie, ale jak tylko coś napisałam od razu kasowałam. A głos z drugiej strony krzyczał - weź coś w końcu napisz - a nie szło mi nic, nawet wiersz, więc postanowiłam coś opowiedzieć i tak narodził się powyższy tekst. Nie wiem czy się podoba, nie wiem czy jest interesujący. Ale jak pisałam to wyobrażałam sobie fragment filmu - jakby wyglądał gdyby to nakręcili i aż mnie ciarki przeszły - mogłabym pisać scenariusze, hahaha. 

Wracając do sedna - miło znowu coś napisać, mimo iż to nie jest coś zwykłego, no i "cześć wam".
Obsługiwane przez usługę Blogger.